Są miejsca na Ziemi, gdzie dzieją się rzeczy, których fizycy nie potrafią wytłumaczyć na gruncie znanych teorii. Okazuje się, że należą do nich również okolice lotniska w Smoleńsku. Anomalia polega na lokalnym odwróceniu wektora siły grawitacji. Fantastyczna sprawa dla zainteresownanych badaczy. Obiekty posiadające masę mogą w takich miejscach doznawać odwrócenia wektorów sił i zamiast być przyciągane do ziemi są od niej odpychane.
Odkrycia dla świata dokonano przypadkowo 10 kwietnia 2010 roku, choś podejrzewa się, że Rosjanie wiedzieli o nim znacznie wcześniej i mogli go wykorzystywać do różnych, nie zawsze naukowych eksperymentów.
Skutkiem anomalii grawitacyjnej w tym miejscu na Ziemi jest efekt wznoszenia się dużych samolotów odrzutowych z wyłączonymi silnikami. Nie sprawdzono jeszcze jak zachowują się szybowce i inne lekkie aparaty latające.
Jak dokonano odkrycia?
Zobaczmy najpierw jak na działające w pełnym ciągu silniki odrzutowe reagują obiekty na ziemi.
A teraz zobaczmy jak zareagowała drewniana szopa i skrzydło drzwiowe w okolicach złamanej brzozy, na samolot przelatujący na wysokości 5 m nad ziemią z trzema silnikami działającymi na pełnym ciągu.
Wniosek?
Samolot leciał z wyłączonymi silnikami jednocześnie się wznosząc. Zjawisko nie jest do końca rozpoznane. Skoro bowiem samolot przyśpiesza, oznacza to, że wypadkowa siła na niego działająca nie jest pionowa. Wskazane są dalsze badania, w związku z tym podróżnym planującym lot na wymienione lotnisko, a którzy nie chcą być wykorzystani jak przedmiot eksperymentu, zaleca się korzystanie z innych lotnisk w okolicy.
Komentarze