Przy wszystkich zastrzeżeniach, że to mogło być tak jak opisują niemieckie media, bronię na razie e-posła Protasiewicza. Że jest to człowiek raczej niskich lotów i łatwo go podpuszczać i nim sterować? To przecież sami wiemy bez "Bilda", zwłaszcza po aferze wrocławskiej.
Należy jednak na sprawę patrzeć ostrożnie i bez potępiania w czambuł jego zachowania.
Po pierwsze, mogą to być wymysły niemieckiej wersji "Faktu", a rzetelność takiej prasy znamy.
Po drugie i tu jest ciekawy trop, Protasiewicz angażowany był przez Tuska na Ukrainie. Oprócz Sikorskiego jawił się jako najbardziej aktywna osoba w PO w sprawie Ukrainy. Nie można wykluczyć, że do wina dodano mu czegoś, co zadziałało podobnie jak kiedyś na posła Gabriela Janowskiego. W przypadku Janowskiego, był on gorliwym obrońcą polskich cukrowni. Po tamtej akcji już się nie podniósł, a cukrownie jak wiemy zostały sprzedane. Siły "obrońców polskiego cukru" zostały poważnie osłabione.
Podobnie może być z Protasiewiczem, którego kompromitacja jest ostrzeżeniem dla polskiego rządu przed zbytnią ufnością we własne siły w sprawie Ukrainy.
Komentarze